
Założenia projektantki zostały spełnione, sekretarzyk, a raczej jego uproszczona współczesna wersja, jest miejscem nie tylko do pracy. Niemożność jednoznacznego nazwania przedmiotu nie jest wadą – wynika z tego, że mamy do czynienia z obiektem dającym możliwość swobodnego wykorzystywania, a czas spędzony przy „domowym warsztacie” nie będzie kontaktem z „maszyną do pracy”, ale z osobistą, prawie intymną przestrzenią. Minimalnymi środkami autorka osiągnęła zamierzony efekt: dwoma blatami – roboczym i półką, skosami nóg wynikającymi z konstrukcji mebla i wygiętą ramą symbolicznie zamykającą prywatną przestrzeń i jednocześnie wzbogacającą możliwości robocze i aranżacyjne. Można użyć zapomnianego, staromodnego słowa – zaprojektowała przedmiot piękny. Jeden drobiazg, może dwa, wzbudzają wątpliwości: wycięcia na kable, sprawiające wrażenie uszkodzenia solidnej jesionowej płaszczyzny, oraz śruby mocujące blat. Czy łączenie blatu z ramą jest na tyle solidne, że przetrwa wiele – przeprowadzki czy zwykłe przestawianie? Ukrycie i ułatwienie dostępu do śruby będzie wstępem do pracy nad właściwym systemem mocującym.