Autorka zapewnia, że zaprojektowała zabawkę erotyczną dla kobiet, „aby pokazać ten problem w innym świetle”. Uważa, że temat, choć skomplikowany, zasługuje na uwagę i można do niego podejść bez odwiecznych uprzedzeń. Rzeczywiście, zarówno wygląd, jak i sposób sprzedaży wciąż jeszcze lokują tego rodzaju produkty w kategoriach pornografii, zakazanego owocu, a nawet przypisują je do występnego półświatka. Projektantka zerwała z tą konotacją, nie tylko przez nadanie wyrobom wyrafinowanej formy, ale również poprzez właściwy opis i opakowanie. Ulotka informuje, że urządzenie jest higieniczne, proste i czyste – pewnie do kupienia w aptece. Funkcjonalnie zaprojektowana ładowarka dopełnia całość. Takie podejście wyniknęło z obserwacji postrzegania zabawek erotycznych przez współczesnych, z analizy źródeł historycznych, jak również z konsultacji ze specjalistami z różnych dziedzin, m.in. medycyny. Nie ma jednak pewności, czy produkt ten można nadal nazywać zabawką…